poniedziałek, 14 lutego 2011

Tagliatelle z krewetkami

To potrawa, której pomysłodawczynią była piękna, ognistowłosa Natalcia, a ja ją jedynie wykonałam. Tak to jednym umysłem i siłą sprawczą wykonałyśmy proste, lecz podobne zacne dla podniebienia danie.  No i oczywiście zajęło nam to 20 minut!!! Znów wyjdzie, że jestem leniem, ale na usprawiedliwienie nasuwa mi się myśl, że może ktoś skorzysta z przepisu gdy zjawi się niespodziewany gość, a będzie nam zależało by jak najlepiej go przyjąć?

Składniki:
Krewetki królewskie (ilość wg uznania)
Opakowanie makaronu tagliatelle
250 ml śmietany do zup i sosów
Pół szklanki białego wytrawnego wina
5 ząbków czosnku
Oliwa z oliwek
Pęczek natki pietruszki

Przygotowanie:
Na lekkim ogniu podgrzewamy oliwę z rozdrobnionym czosnkiem. Następnie dodajemy krewetki (dosłownie powinny się smażyć 7-8 minut, bo inaczej staną się gąbczaste).  Oczywiście doprawiamy solą i pieprzem. Po upływie wspomnianych minut zalewamy całość winem, a następnie śmietaną. Doprowadzamy do wrzenia i na koniec dodajemy posiekaną natkę pietruszki.
Tak przyrządzonym sosem polewamy ugotowany wcześniej makaron. Ozdabiamy gałązkami pietruszki... No i cóż, pozostała tylko konsumpcja :).

niedziela, 9 stycznia 2011

Napój na ziomowy wieczór a'la Mała Czarna Kropka

I znów problem z zaśnieciem. No cóż kolejny film trzeba sobie umilić jakimś łakociem. Zapewne jeszcze rozkoszniejszy efekt dałoby gdybym użyła niesproszkowanego cynamonu i chilli, ale jest środek nocy, więc użyłam tego co posiadam na tą chwilę. Maślany smak bananów cudownie łagodzą drapieżny smak chilli. Uch!




Składniki:
Szklanka mleka
4 kostki mlecznej czekolady
Kilka plastrów banana
Pół łyżeczki cynamonu
Szczypta chilli

Przygotowanie: 
Do zimnego mleka wrzuciłam czekoladę i pokrojonego banana. Doprawiłam i podgrzałam cały czas mieszając. Zdjęłam z ognia gdy mleko było dość gorące, jednak uniknęłam zagotowania, gdyż powstałby wstrętny kożuch.
No to czas na spożycie przy filmie, pod ciepłym kocykiem! Po takim grzechu zapewne przyjdą piękne sny, których Wam i sobie życzę z całego serca!

piątek, 7 stycznia 2011

Bojkot chemicznych ulepszaczy!

W poprzednim poście pisałam o tym, że bulion warzywny przygotowywałam aż godzinę. Dlaczego? Bo z mojej kuchni zostały wyproszone wszelkie ulepszacze smaku typu: kostka rosołowa, vegeta czy maggi. Nie sztuką jest wrzucić coś takiego do potrawy i po sekundzie mieć ulepszony smak. Sztuką jest uzyskać wyśmienity efekt zachowując naturalne składniki. Mądrzy ludzie uświadomili mi jakie spustoszenie w organizmie sieją takie "sekundówki". Od tamtej pory przejrzałam swoje przyprawy i zdębiałam! Nigdy nie przyglądałam się opisom na odwrocie opakowań przypraw znanych marek, ale nie uwierzylibyście, że zwykły majeranek czy rozmaryn może być nafaszerowany chemią. Już nie wspomnę czym są przyprawy do grilla, kurczaka, kuchni chińskiej czy meksykańskiej.
Jestem żywym przykładem na to, że po 30 latach używania chemicznych ulepszaczy można znaleźć naturalne metody na uzyskanie głębokiego smaku. Teraz bacznie się przyglądam temu co kupuję i Was też gorąco do tego namawiam!

Zupa czosnkowa na wędzonych żeberkach

Nie będę ukrywała, że sama sobie wymyśliłam ten przepis. Czy zupka jest smaczna? Jak dla mnie tak, ale obiektywnie oceni wieczorny gość, dla którego specjalnie ją przygotowałam.
Zatem rozkminiłam sobie taki oto przepis.

Składniki: 
30 dag wędzonych żeberek
Włoszczyzna  (na około 5 litrów bulionu, czyli 1 marchewka, 1 pietruszka, kostka seleru)
6 ząbków czosnku
5 kromek czerstwego pieczywa
2 jajka
3 liście laurowe
3 ziarna ziela angielskiego
Pół łyżki tymianku
Sól
Pieprz

Przygotowanie: 
Zagotowałam 5 litrów wody z solą, pieprzem listkami laurowymi i zielem angielskim. W między czasie pokroiłam w kostkę warzywa, a następnie wszystko wrzuciłam do gotującej się wody. Całość gotowałam na maleńkim ogniu przez około 60 minut (w następnym poście opiszę dlaczego tak zaczęłam robić). Po godzinie odcedziłam wywar od warzyw i dodałam do niego pokrojone żeberka oraz czosnek. Doprawiłam tymiankiem i gotowałam przez następne pół godziny. Przed samym podaniem roztrzepałam jajka z solą i pieprzem, moczyłam w nich pokrojony w kostkę chleb, który w dalszej kolejności usmażyłam na masełku.
Do miseczki przełożyłam żeberko, nalałam zupki i posypałam sporą ilością grzanek.
Ot co!

Szukaj na tym blogu

Obserwatorzy